
Ludwig van Beethoven i Francisco Goya – dwaj romantyczni wirtuozi, arcymistrzowie swoich specjalności. Postacie które na nowo zdefiniowały swoje dziedziny, rewolucjonizując je na wieki. Obaj dotknięci „bożym palcem”, obaj na wskroś romantyczni będący natchnieniem dla pokoleń, obaj dotknięci przez tą samą chorobę – ołowicę. Nie będziemy tu jednak perorować o wiedeńskich pałacach i katedrach, ani o madryckich placach, czy ogrodach. Kraina w której będą występować bohaterowie cyklu „Świadkowie ołowicy” nie może się do nich równać pod żadnym względem. Z madrycko-wiedeńskich pałaców wypływała sztuka inspirująca potomnych, z szopienickich kominów dymił ołów – który na lata stał się przekleństwem dla jego mieszkańców.
Rok 1834. Początek szopienickiego przemysłu hutniczego. Pierwsza huta cynku, a wraz z nią tuzin robotników przybywających w poszukiwaniu lepszego jutra. To właśnie oni przez następne 150 lat będą zmagać się z niewidzialnym wrogiem który uprzykrzał im prozę dnia codziennego. Prócz hut cynku powstają huty ołowiu które staną się głównym szkodnikiem dla całego regionu Szopienic i okolic. Przez ponad 100 lat od powstania pierwszej huty wróg pozostaje niezauważalny. Pojawiają się znaki ostrzegawcze które są najczęściej bagatelizowane – rozpoznawane są jako choroba zawodowa hutników, bądź po prostu przemęczenie organizmu przez ciężką pracę. W pędzie początku XX w. pojawiają się pierwsi ludzie którzy postanawiają zbadać temat, podjąć walkę z tym co „niewidzialne”.
Nie da się precyzyjnie określić dat pierwszych zachorowań dzieci na ołowicę – jednak możemy być pewni że działo się to już na początku XX w. – w 1913 roku uruchomiono w Szopienicach szkołę specjalną. W dokumentach szkoły opisano dzieci wykazujące typowe objawy świadczące o przebywanej ołowicy. Dzieci miały krzywe nogi, traciły słuch, często miewały problemy ze wzrokiem. Już w okresie międzywojennym spółka Giesche S.A wybudowała dla pracowników narażonych na kontakt z ołowiem szpital (dziś ul. J. Korczaka).
To właśnie w nim w 1937 r. swoją pracę rozpoczął dr. Edmund Gryglewicz – to on jako pierwszy odkrył że w kościach, krwi i moczu hutników znajduje się toksyczny ołów. Przez lwią część swojego życia podejmował starania na rzecz poprawy warunków pracy szopienickich hutników. Jego starania przyniosły wymierne efekty: w Szopienicach powstały przyzakładowe laboratoria toksykologiczne wraz z pierwszym w województwie sanatorium dziennym. Dzięki niemu powstał również zakład leczniczo – zapobiegawczy. W 1946 r. napisał pracę doktorską pt. ,,Zagadnienie ołowicy w Zjednoczonych Zakładach Metali Nieżelaznych z punktu widzenia lekarza przemysłowego”. Do końca swojego życia angażował się w walkę z ołowicą, a pod jego koniec zaczął współpracować z Jolantą Wadowską – Król, późniejszą ,,doktórką od familoków”.
Doktor Gryglewicz jako jedna z pierwszych osób wyniosła sprawę ołowicy na światło dzienne. Dzięki jego poświęceniu uratowana została niezliczona liczba pracowników huty. W Muzeum Hutnictwa Cynku ,,Walcownia” pragniemy upamiętniać ważne postacie szopienickiego przemysłu cynkowego, a także tych którzy podjęli się walki z „niewidzialną epidemią”. Więcej na temat walki z ołowicą i zanieczyszczeniem środowiska dowiedzą się Państwo podczas oprowadzań z przewodnikiem po Muzeum Hutnictwa Cynku – w każdy weekend: 10.30, 12.00, 13.30, 15.00, 16.30. Serdecznie zapraszamy!
Arkadiusz Kałwa